Friday, February 19, 2010

Za chwilę dalszy ciąg programu...

Mija kolejny tydzień naszej wyprawy, a ja jestem w tyle z opowieściami. Najmocniej wszystkich przepraszam za braki aktualizacji, ale wycieczka jest dosyć intensywna i wieczorami po prostu zasypiam od razu, jak przyłożę głowę do poduszki.... Mnóstwo wrażeń, nowych miejsc, ludzi... Zachwytu nie ma końca. Już mam obawy o pourlopowy kacyk...  hehehe 
W każdym razie obiecuję, że nadrobię zaległości, tak szybko jak tylko się da. Nie chcę robić tego po tzw. "łebkach", bo nie o to chodzi :P A żeby uchwycić esencję i aromat, czasami trzeba poczekać, aż pierwsze opary się ulotnią :) Dlatego z góry dziękuje za cierpliwość. Z lekkim wyprzedzeniem wrzucam troszkę zdjęć do albumu online na Picassie (link z boku bloga). Również z wyprzedzeniem, jak i zapowiedzią zdradzę, że oglądaliśmy na własne oczy rafę koralową, zakochaliśmy się w Melbourne, Kropla prowadziła samochód pierwszy raz po nad-oceanicznych serpentynach na Great Ocean Road (samiusieńkie południe Australii), Kropla jest gapą, bo zostawiła w hotelu wyłowione kilka dni wcześniej muszelki i musieliśmy po nie wracać ponad półtorej godziny (a co, nie odpuściłam!)... widzieliśmy dzikie misie Koala śpiące na drzewach w południowej Victorii, w końcu mieliśmy okazję pospacerować po australijskich dużych miastach (Melbourne i Sydney) w nocy :))) I ... Uwaga!! Kropla na 4 loty została 4 razy poproszona na szczegółowe (losowe) przeszukanie pod kątem bombowym.... Australijskie służby lotniskowe chyba bardzo mnie polubiły!! hahah Za pierwszym razem byłam lekko zdezorientowana, za czwartym już się uśmiałam!!! Koniec końców żadnej bomby u mnie nie znaleziono... :P A i bym zupełnie zapomniała - pierwszy raz widziałam burzę z piorunami z ... okna samolotu, którym wracaliśmy z Whitsunday do Brisbane. WOW... Niecodzienne zjawisko! (Maciek oczywiście, jak zawsze, przespał tę atrakcję). Ale za to on zaliczył kąpiel w Pacyfiku :))) ja w tym czasie korzystalam z kąpieli słonecznej. 
Bardzo dużo szczegółów już zdradziłam... Rozwinięcie opowieści już wkrótce. Do usłyszenia!





No comments:

Post a Comment